niedziela, 16 lutego 2014

15/16-02-2014

Amsterdam, jesień.

Mieszkam wraz z rodziną w małym mieszkaniu na poddaszu, jednak szybko zaczyna ono rosnąć. Pomieszczenia robią się coraz przestronniejsze, aż do momentu, kiedy jest to wielka willa z ogrodem angielskim i moja rodzina znika.

Leżę na łóżku, na stercie poduszek niczym maharadża. Na przeciwko przy komputerze siedzi brat (gdzieś po drodze znika).
Przez pokój przewija mi się sporo dziewczyn, jedna z nich siada na łóżku obok mnie, druga siada na różku łóżka. Rozmawiamy. Jedna z dziewczyn znika wraz z morfowaniem pomieszczenia druga nieśmiało kładzie się obok mnie. Jest mi głupio bo mam erekcję ale ona jest na tyle nieśmiała i nie wie co zrobić, że jak ją lekko przyciągam do siebie, od razu zasypia. Okazuje się, że to moja znajoma z przed lat, Anna*.

Jesteśmy na dworzu, przechadzamy się ulicą na której nie ma ruchu.
Zachodzimy na komisariat policji. Anna narzeka, że szpilki obcierają jej stopy, że nacodzień w nich nie chodzi.

Znowu willa, podchodzi do mnie lokaj:"Panie Bon Jovi, ukradli nam szafę, proszę wziąć prysznic".
Łazienka i salon w dwóch wariantach przenikają się, obrazy skaczą i trudno określić co to za pomieszczenie.
Jestem młody Bon Jovi.
Myję się, mam pod napletkiem kołtun włosów, których się nie da do końca usunąć. Moje ciało się kurczy.
Wypluwam organy wewnętrzne, które więdną i wyparowują.
Podłoga się rusza.
Kolory przestają mieć znaczenie.

Lokaj okazuje się być ramą okienną w smokingu.

Anna zamienia się w obraz olejny.


KONIEC

*) imię zostało zmienione

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz